poniedziałek, 9 grudnia 2013

Relacja z Lech Conference 2013

Zapraszam Cię na relację z Lech Conference 2013 autorstwa mojego kolegi, trenera Adriana Filipka(o którym więcej informacji znajdziesz w dziale Współpraca).


W tym roku postanowiłem po raz pierwszy wybrać się na coroczną konferencję organizowaną w Poznaniu. Spodziewałem się dużo po tej imprezie, ponieważ wszyscy, którzy tam byli bardzo mi ją zachwalali. Tak samo w tym roku temat bardzo ciekawy i bardzo na czasie. Chciałbym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami.

Temat to:  „Szybkość w fazach przejściowych”. Tytuł po angielsku: „Quick transition In football”. Moim zdaniem tytuł jest nieco źle przetłumaczony i może powodować pewne nie jasności co do tego czego będzie dotyczyć ta konferencja, ale o tym później.

Po krótkim powitaniu Karola Klimczaka (prezes zarządu KKS Lech Poznań), kilka, słów wprowadzenia powiedział Krzysztof Rutkowski (dyrektor Lech Conference). Poruszył on dość ciekawe i ważne tematy.
Jako pierwszy zaprezentował się Marek Śledź (trener koordynator szkolenia w Lechu Poznań). Przedstawił on pokrótce charakterystykę szkolenia i wizję tego klubu. Później zaprezentowała się drużyna Lech - U8. W pierwszym ćwiczeniu mieli za zadanie biec do partnera po przeciwnej stronie boiska i swoim ustawieniem oraz ruchem pokazać, że chcą otrzymać piłkę i w którym kierunku. Następnie prowadząc wykonywali zwody i mieli przejść przez jedną z czterech bramek. Później trener pokazywał kolory i zawodnicy przy piłce mieli przejść przez odpowiedni kolor bramki. Miało to kształtować umiejętność kontrolowania nie tylko piłki, ale także sytuacji na boisku. Następnie była gra 1x1, 2x1 oraz gra 3x3. W fazie atakowania akcent kładziony był na postęp akcji, na to żeby przesuwała się pod bramkę przeciwnika, a w obronie akcent występował na powstrzymanie przeciwnika. Czyli dwa podstawowe, pierwsze nauczane aspekty gry w obronie i ataku występujące w systemie szkolenia w Lechu Poznań. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie technika użytkowa oraz o już wyuczone poruszanie się po boisku jakie zaprezentowali chłopcy. Konkretnie chodzi mi o pokazywanie się do gry, ustawienie ciała względem piłki, przeciwników i partnerów oraz kreowanie przestrzeni.

Następnie zaprezentowała się drużyna juniorów młodszych Lecha. Pokazany został wariant rozegrania akcji 3x3 w ataku po pierwszym podaniu do wysuniętego napastnika. Drużyna miała atakować na dwie małe bramki. Jeśli obrońcy przejęli piłkę to oni atakowali. Wtedy skrzydłowi(3-11 i 2-7) byli za liniami i grali z obrońcami. Potem pokazano warianty, gdzie  w momencie przejęcia piłki skrzydłowi podłączali się do kontrataku.Akcja miała się zakończyć strzałem na dużą bramkę. Następnie była gra 4x4+4. Celem było zdobycie bramki. Po odbiorze piłki premiowane było zagranie do przodu (wtedy neutralni wchodzili na plac gry i tworzyła się sytuacja 5x3 i 1x1 na drugiej połowie).

Poziom drużyny juniorów młodszych mnie nie zachwycił. Zastanawiałem się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Czy to są chłopcy od 5-6 roku życia szkoleni w Lechu?  Czy przeszli oni całą drogę programu szkoleniowego? Czy to są zadowalające efekty pracy przez tyle lat? W końcu czy system szkolenia obowiązujący w Lechu jest dobry? Może za wcześnie są wprowadzane ćwiczenia, że tak powiem specjalistyczne z zakresu taktyki? Jak się ustawiać, jak ułożyć swoje ciało? Może za mało jest w tym wszystkim zabawy i spontaniczności, za mało miejsca na własną inicjatywę chłopców? Na ich pomysł na grę? W końcu dostaliśmy grupę praktycznie na początku i na końcu systemu szkolenia.


Następnym trenerem był Ugo Klinger (Dinamo Zagrzeb) i zespół Lech U-14. Na początku przedstawił 24 zasady, które prowadzą do posiadania piłki. Co bardzo ważne zwrócił on uwagę, że nam nie zależy na posiadaniu piłki jako takim. Zależy nam na progresywnym posiadaniu piłki!!! Zgadzam się z nim w stu procentach. Po co uczyć zawodników posiadania piłki tylko po to, aby ją posiadać? Celem jest ruch zawodników bez piłki, kreowanie przestrzeni, nieustanne mylenie zawodnika co do naszego ustawienia. Pokazał on jedno ćwiczenie, które następnie rozbudowywał, aż powstało 5 różnych wariantów rozegrania piłki. Był to świetny przykład jak rozwijać ćwiczenie (fragment gry, który bardzo często występuje na boisku) i naszych zawodników. Zawodnicy mieli 5 wariantów do rozegrania piłki i na końcu treningu to oni sami decydowali, który z nich wybrać do gry. Co ciekawe zdarzyło się, że chłopcom wyszedł 6 schemat, który został przez nich wymyślony. Było to świetne, ponieważ oni sami coś stworzyli. Zostali oni pochwaleni przez Ugo. Uważam, że o to właśnie w treningu, meczu i ogólnie w piłce chodzi. O kształtowanie i trenowanie kreatywnych zawodników. Pokazać różne możliwości, stwarzać sytuacje do myślenia, rozwiązania, a na koniec, aby zawodnik sam wymyślił i zdecydował jak grać. Moim zdaniem jest to bardzo ważne, bo jak wiemy w Polsce bardzo brakuje kreatywnych zawodników!

Gerard Rutjes z Feyenoordu Rotterdam (Lech U-13) zaprezentował nam rozgrzewkę zespołu, schemat podań, a zaczął od gry 3x3x3. Zespół, który był w posiadaniu piłki, grał z neutralnymi lub drugim zespołem na utrzymanie, a ten który stracił piłkę starał się ją odebrać. Potem 4x4+2(neutralnych)+2 bramkarzy. I na koniec 5x5+2+2br. Bramkarze byli aktywnymi graczami, którzy grają nogami. Zauważył że bramkarze grają praktycznie jako obrońcy i często mogą uratować sytuacje jeśli obrońca nie zdąży. Biorą oni udział w grze ofensywnej zespołu i często jako pierwsi rozpoczynają akcje ofensywną. Mi generalnie podobał się jego trening, ale zacząłem się zastanawiać co ma to wszystko do szybkiego przejścia z obrony do ataku i odwrotnie. Wydaje mi się, że chodziło o szybkie przejście z obrony do ataku przez zespół, który piłkę odebrał i wszedł w jej posiadanie, a szybkie przejście z ataku do obrony dla zespołu, który piłkę stracił lub niedokładnie zagrał. Jest to typowe zachowanie dla Holendrów, ponieważ oni stawiają na nauczanie, gdzie większość treningu odbywa się w grze.

Kolejnym prelegentem był Wojciech Zeb. Temat jego wystąpienia to „Dietetyczne i suplementacyjne metody zwiększania szybkości zawodnika”. Szczerze mówiąc to nie usłyszałem tam nic nowego, czego bym nie wiedział. Na samym początku Pan Wojciech stwierdził, że jeszcze nie wymyślono żadnej diety, ani suplementu, który by zwiększał szybkość, a jedynie wiemy co robić, aby tej szybkości nie zatracić. Cóż…Odkrywcze to nie było. Generalnie było też zbyt ogólnie. Ale rozumiem, że prelegent miał problem, ponieważ przemawiał do szerokiej publiczności i bardzo zróżnicowanej wiedzy na temat dietetyki i suplementacji. Jeśli powiedział by coś szczegółowo to niektórzy, by nie zrozumieli. Mówił zbyt ogólnie, niektórzy się nudzili. Ciężko znaleźć w tym przypadku złoty środek.
Rasmus Ankersen w moim odczuciu po prostu miał na celu jak najlepszą promocję swojej książki. Co czynił całkiem nieźle. Jak dla mnie było to gadanie trochę o wszystkim i o niczym. Podobało mi się jednak, że zwrócił uwagę na to, iż największe talenty rodzą się tam, gdzie są ciężkie warunki do treningu, gdzie kształtuje się charakter i wyzwala się siła do stawania się z dnia na dzień coraz lepszym. Powiedział też o talentach: szepczącym i krzyczącym. Opowiedział anegdotkę o tym jak był trenerem w Szkółce w Danii i ich szef kazał wypisać każdemu trenerowi 5 zawodników, którzy będą najlepsi jako seniorzy. Okazało się, że żaden z nich nie wpisał tam Simona Kjæra (LOSC Lille). Także panowie trenerzy: nigdy nie wolno nam skreślać żadnego młodego zawodnika!!!

Jako ostatni zaprezentował się Eamon Mulvey z Manchesteru United i grupa U-15 Lecha. Trener ten mówił o tym, że najważniejsze jest to, żeby dzieci cieszyły się z gry, żeby to sprawiało im przyjemność. My jako trenerzy mamy wpływ na zachowanie dzieci poprzez gestykulacje, modulacje tonu głosu, postawę oraz ruchy naszego ciała. Przedstawił on pewien schemat ćwiczenia, które w mojej opinii nauczało szybkiego ataku. Ćwiczenie było rozbudowywane, zmieniane, trener podpowiadał pewne rozwiązania, lecz nic nie narzucał. Trener przerywał ćwiczenia po kilku powtórzeniach i mówił co robić, aby zmusić naszych zawodników do szybszej gry, szybszego i bardziej zdecydowanego ataku, szybszej decyzji o strzale.

Na sam koniec był panel dyskusyjny. No właśnie. Prowadzący zadawał różne pytania gościom. Jednak z pośród trenerów, którym można było zadać pytanie był tylko Eamon Mulvey. Wydaje mi się, że powinien być obecny każdy z trenerów prowadzących trening ponieważ, w trakcie konferencji nie było możliwości zadania im pytań… Druga strona medalu to trenerzy, którzy opuścili sale. Rozumiem, takie wasze prawo, ale… Potem czytam w Internecie, że słabo, że mało, że niejasno, że to nie to o co chodziło. Może trzeba było zostać i zadać pytanie chociaż tym prelegentom, którzy byli dostępni? Pan Mulvey wytłumaczył dlaczego zrobił takie, a nie inne ćwiczenie, i dlaczego u nas to ćwiczenie robił z U-15 a w Man Utd robi to ćwiczenie z U-9… Padały ciekawe pytania i ciekawe odpowiedzi. Zdarzało się też typowe lanie wody, ale uważam, że warto było zostać i posłuchać.

Zgadzam się, że temat konferencji nieco odbiegał od tego co nam pokazano. Musimy jednak pamiętać, że to co Ci trenerzy pokazali jest to tylko wycinek z całości. Jeden przykładowy trening z tysięcy treningów przeprowadzonych w ciągu 13-14 lat szkolenia w klubie. W każdym kraju pracuje się inaczej. Inną mentalność mają Polacy, a inną Anglicy. Inaczej futbol rozumieją Holendrzy, a inaczej Chorwaci. Podsumowując, myślę że temat konferencji nie został należycie wyczerpany i pewien niedosyt zostaje, ale było też sporo pozytywów. I z tego trzeba się cieszyć. Obserwować jak pracują inni, rozmyślać dlaczego tak  robią, starać się zrozumieć. Starać się wypracowywać swój warsztat, ale nie koniecznie bezkrytycznie kopiując wszystkie rozwiązania przychodzące z innych krajów.

1 komentarz:

  1. Podoba mi się w tym artykule, że Adrian poruszył tą kwestię. Otóż rok temu byłem na konferencji w Poznaniu i do samego końca "wytrzymała" może 1/3 osób. Po co przyjechali? Po papierek? W tym roku widzę było podobnie. Ludzie! Ogarnijcie się! Czy konferencja jest dobra czy też słabsza to od każdego można się czegoś nauczyć i od każdego można coś wyciągnąć! Natomiast wspólnie z Adrianem zaobserwowaliśmy, że osób, które narzekają w trakcie, które narzekają po konferencji jest mnóstwo. "Ja zrobiłbym to lepiej, gdybym miał takich zawodników to też bym wszystko wygrywał". Takie podejście jest chore! Widać też jak na konferencjach niektórzy trenerzy zachowują się jak jakieś gwiazdy i niewiadomo kim by to oni nie byli! Oczywiście, że trener musi być pewny siebie i znać swoją wartość! Ale niektórym to się już chyba w głowach poprzewracało!

    OdpowiedzUsuń