Chciałbym podzielić się z Wami przemyśleniami po turnieju w Dortmundzie gdzie przebywałem razem z moim zespołem, AP Wisła Kraków 2002. Byliśmy tam w dniach 14-15 maja, na zaproszenie gospodarzy SC Husen Kurl 1919/28 e.V. W grupie mieliśmy Football Academy Goran Pandev, Royal Antwerpi, Borussia Dortmund oraz gospodarzy.


Poza tym, że w podróży spędziliśmy 15 godzin, to spotkaliśmy się z bardzo miłym przyjęciem i opieką. Pod swoje skrzydła wzięli nas przede wszystkim były zawodnik Górnika Zabrze i Reprezentacji Polski U21, Daniel Kołodziejski oraz trener U16 gospodarzy Michael Fojcik.
Co do samego turnieju, to pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bardzo fajny obiekt treningowy. O zapleczu treningowym stanowiły: 4 szatnie, duża restauracja, boisko do „plażówki”, poletka do treningu, boisko o wymiarach orlika, pełnowymiarowa sztuczna murawa oraz trybuny na około 100 osób. Wszystko zadbane, czyste i schludne.
Jeżeli chodzi o naszą grę w turnieju to jestem zadowolony. Naprawdę dobrze reprezentowaliśmy Akademię Wisły Kraków i Polskę. Poziom drużyn był zróżnicowany, jednak mogliśmy się zmierzyć z dobrymi drużynami. Najbardziej wartościowy dla mnie był mecz z Borussią Dortmund. Osiągnęliśmy w nim niezły wynik, jednak wydaje mi się że ważniejsza jest lekcja futbolu jaką dostaliśmy od BVB. Byliśmy chwaleni za dobrą grę, a nasi poszczególni zawodnicy spodobali się trenerom i wysłannikom innych klubów.


Generalnie jestem pod wrażeniem niemieckich drużyn. BVB, RB Lipsk, VFB Stuttgart to świetne Akademie do tego warto dodać duńskie FC Midtjylland czy holenderskie Ado Den Haag. Zajęliśmy miejsce tuż za TOP4, a między innymi przed FC Koeln, VFL Bochum czy AP Lech Poznań. Takie turnieje pozwalają nam sprawdzić gdzie jesteśmy i ile nam jeszcze brakuje do Ligi Mistrzów w szkoleniu.


Dużo dobrego mógłbym mówić o tutejszych zespołach. Świetnie zorganizowani w każdej z faz gry, ze znakomicie wyszkolonymi technicznie zawodnikami - większość obdarzona niezłymi warunkami fizycznymi i dużą szybkością lokomocyjną oraz szybkością podejmowania decyzji na boisku. Percepcja i antycypacja zawodników na wysokim poziomie.
Zastanawiałem się długo jak to jest, że „rodzi się” tam tylu dobrych zawodników. Po rozmowach z Danielem i Michałem sądzę, że poniekąd znalazłem kilka przyczyn.
Po pierwsze, w Dortmundzie mieszka około 573 tys. osób. W Krakowie niecałe 200 tys. więcej. Przy czym w Dortmundzie jest około 160 klubów! W Krakowie - sprawdzałem i uwaga – naliczyłem nie więcej niż 30 ośrodków, w których szkoli się dzieci, młodzież i seniorów. Nawet gdybyśmy przyjęli, że jest ich 50, to jest to 33%. Policzcie, jak to się przekłada na liczbę dzieci trenujących oraz jak szeroka jest podstawa piramidy!

Popatrzmy szerzej na Polskę i Niemcy. Polska: 38 538 000 mieszkańców około 615 000 zarejestrowanych zawodników (~ 1,5 % liczby mieszkańców). Niemcy 81 831 000 mieszkańców około 7 000 000 zarejestrowanych zawodników (~ 9 % liczby mieszkańców). 3 420 000 zarejestrowanych zawodników w wieku 6 – 13 lat. To ogromna różnica. Tam po prostu jest z kogo wybierać…
Inna sprawa to współpraca między klubami. U nas, kiedy zawodnik z predyspozycjami chce odejść do klubu, który zapewni mu dobre, jak na Polskę, warunki i opiekę specjalistów to:
a) Klub pozyskujący/rodzic musi płacić krocie za transfer dziecka!
b) Klub/rodzice/dzieci szarpią się między sobą, aby zmienić warunki na lepsze i dać sobie szansę.
c) Zawodnik zostaje w klubie, ponieważ klub musi wygrać 8 ligę mistrzów orlików w dzielnicy XXXXVV
d) Są też (na szczęście) kluby które nie robią problemów zawodnikom z predyspozycjami, aby te rozwijały swoją pasję i podnosiły swoje umiejętności. Sam pracowałem w dwóch takich klubach.
W Niemczech kluby po prostu na różnych warunkach współpracują ze sobą. Dla mniejszego klubu jest to chlubą, że może oddać zawodnika. Jest to dla nich reklama i podnosi ich markę, ponieważ skoro „większy/lepszy” bierze od nich to znaczy że dobrze szkolą. Korzyści obopólne…
Po trzecie można by poruszyć kwestię wychowania fizycznego w szkole. Akurat nocleg mieliśmy w jednej z sal gimnastycznych niedaleko boiska. Przestrzennie, skromnie, ale wszystko rozplanowane i wykonane co do linijki. A tyle przyrządów do gimnastyki to ostatnio widziałem na Krakowskim AWF. Dodam tylko, że chłopcy z APWK świetnie bawili się na kółkach gimnastycznych, jak i innych przyrządach i przyborach. Tak więc, może trzeba po prostu zachęcić (dać im trochę wolności i zabawy) dzieci i młodzież do ruchu i zabaw?
Kolejna sprawa to pieniądze wydawane na szkolenie młodzieży. Ogólnie w Niemczech na szkolenie młodzieży rocznie wydaje się około 100 milionów euro (kluby, rząd, samorządy, DFB). Ile wydaje się w Polsce? Chyba „trochę” mniej. Na to jednak nie mamy wpływu.
Co możemy zrobić:
- zacznijmy uprawiać sport (by dać przykład naszym dzieciom/podopiecznym),
- zachęcajmy jak największą liczbę dzieci do uprawiania jakiegokolwiek sportu, potem patrzmy na predyspozycję i kierujmy do odpowiednich dyscyplin (zwłaszcza tych które ich pasjonują),
- WSPÓŁPRACUJMY ZE SOBĄ. Pod każdym względem,
- podnośmy swoje kwalifikacje, podróżujmy tam gdzie możemy się czegoś nauczyć,
- odetnijmy czasem dzieciom/młodzieży Internet. To jaką kreatywność zobaczyłem u swoich podopiecznych, gdy nie mieli rąk zajętych przenośnym sprzętem do zabijania czasu to był dla mnie szok. Nie tylko budowała się świetna grupa, ale także było śmiesznie, a przy tym na sportowo! ;)


Tekst: Adrian Filipek - trener Wisły Kraków(rocznik 2002)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz