Nie możesz doczekać się weekendu? Kiedy weekend się kończy już myślisz o następnym? Ja też! Jest coś co nas łączy! Piona!
Różnica, która może się pojawić między nami? W tygodniu dla mnie też jest fajnie, też mnie to cieszy! Weekend jest tylko wisienką na torcie, którym delektuje się przez cały tydzień.
P.S. Uwielbiam tą wisienkę!
Często słyszę od różnych osób zdanie "byle do weekendu". Dni powszednie są postrzegane przez wielu jako cierpienie, a weekend jako zbawienie... i tak trwają oni w błędnym diabelskim młynie, gdzie tylko przez moment są oni w stanie zobaczyć rzeczy najciekawsze. Moment kulminacyjny na samej górze, najlepszy z możliwych, trwający tylko dwa dni...bo nie ma pracy. Tak jak na przejażdżce w diabelskim młynie...wsiadasz, czas leci, nie jest zależne od Ciebie kiedy będziesz na górze, jak długo będziesz i jak szybko znowu znajdziesz się na dole.
Dlatego ja nigdy za diabelskimi młynami nie przepadałem. Przerażała mnie ich "zawrotna prędkość" i perspektywa oczekiwania na to, żeby zobaczyć coś fajnego.
Pracuję jako trener rocznika 2004(dwie grupy) i jestem asystentem przy roczniku 2002. W klubie od poniedziałku do piątku spędzam na treningach 3h dziennie(2 treningi po 1,5h). Oczywiście jestem wcześniej, żeby przygotować sobie sprzęt itd. W domu analizuje mecze, układam treningi, planuje, rozpisuje różne rzeczy, prowadzę dokumentacje. W weekendy mam dwa mecze z każdą grupą 2004 oraz jeśli terminy się nie pokrywają to idę na mecz 2002. Ostatnio wybrałem się jeszcze na mecze naszych najbliższych przeciwników, by zobaczyć jak grają i zapisać najważniejsze rzeczy.
Ok, kokosów nie zarabiam(jeszcze)...ale na utrzymanie i wszystko co potrzebne wystarcza. Do tego mam czas na uczenie się angielskiego, czytanie książek i dokształcanie się w zawodzie trenera.
Co najważniejsze...robię to co jest moją pasją oraz idę w kierunku marzeń.
Zachęcam wszystkich...szukajcie w swoim życiu takiej pracy, żeby nie tylko momenty, nie tylko weekendy sprawiały radość. Prosta kalkulacja dni od poniedziałku do piątku, przy 8 godzinnym czasie pracy pokazuje nam, że jedną trzecią życia ludzie spędzają w pracy. Należy zastanowić się czy chcecie się męczyć, wkurzać, niecierpliwić przez jedną trzecią życia "w tygodniu"...w "niesłusznej" sprawie?
Zdradzę Wam coś...też przez swoją pracę często się wkurzam, cały czas o niej myślę, martwię się... Przykładowe powody? Że moja drużyna źle gra, że przegrywa mecze, że trzeba podejmować trudne decyzje, że rodzicom wiele z tych decyzji się nie podoba, a wielu z nich zna się przecież na piłce i prowadzeniu drużyny dużo lepiej ode mnie ;)
Haczyk polega na tym, że dużo łatwiej(nie mówię, że łatwo) jest radzić sobie z tym wszystkim mając świadomość, że wszystko co mnie teraz spotyka jest dla mnie nauką na przyszłość. Że wszystko z czym się mierze pozwala mi rozwijać się w kierunku moich marzeń i wchodzić na wyższy poziom, zbierać doświadczenie, które kiedyś może mi się przydać w osiągnięciu celu, który sobie wyznaczyłem. Wiem, że wszystkie trudności, które mnie spotykają nie są na darmo. Każda z nich jest cegiełką we wznoszącej się budowli. Budowli, którą JA marzę postawić.
A Ty? Chcesz dokładać cegiełki do swojej wymarzonej budowli? Czy do budowli kogoś innego, w której albo nie wiesz nawet o co chodzi, albo się nie zgadzasz z jej planami i nie podoba Ci się jej projekt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz