Najbardziej doceniamy coś chyba jak to po prostu "stracimy". Przychodząc na treningi grup młodzieżowych Granady cały czas wyobrażam sobie, że jestem tam na miejscu trenera. Czasem myślę "podoba mi się styl prowadzenia tego trenera", czasem że zrobiłbym coś inaczej niż on, inaczej się ustawił na boisku, inaczej skonstruował czy zmodyfikował ćwiczenie. Szczerze to bardzo brakuje mi mojej "pracy". Tęsknie za nią i już nie mogę się doczekać jak podejmę ją od nowego sezonu. Nie mogę się doczekać przewodzenia mojej drużynie, robienia wszystkiego, żeby każdy z zawodników osobno był coraz lepszy, ale też pracy nad tym, że to jest jednak drużyna, kolektyw. Ma być atmosfera, współpraca i pomoc. Na boisku i poza nim. W moim przypadku w grę wchodzi jeszcze wychowanie, bo póki co pracuje z młodymi adeptami piłki nożnej. W głowie już wyobrażam sobie jak zacznę pracę z nowymi drużynami(zapewne będą dwie). Myślę o tym co powiem na wstępie rodzicom, dzieciakom. Jakie ustalę zasady, jak ułożę plan treningowy. Czy może będę pracował w klubie gdzie jest program szkolenia? Myślę już o nagrywaniu meczy moich podopiecznych i ich analizie. Obserwacja treningów to dobra rzecz. Dużo się uczę, porównuje do siebie zachowania trenerów, sposób prowadzenia drużyny. Jednak to nie to samo co być odpowiedzialnym za pewną grupę ludzi i robieniem wszystkiego, żeby każdego dnia byli oni lepszymi piłkarzami i po prostu lepszymi ludźmi. Pracowałem do tej pory 2 lata z dwiema drużynami na raz. Zdecydowałem się wyjechać na rok do Hiszpanii, gdzie również bardzo się rozwijam pod wieloma względami. Nie zmienia to faktu, że życzę sobie, aby był to pierwszy i ostatni rok przerwy w (na razie) przygodzie, a kiedyś w karierze trenerskiej. Kocham tą pracę i życzę każdemu, żeby znalazł w swoim życiu coś co będzie robił z wielką radością i pasją! Oto jedna z dróg do szczęścia!
Podobne myśli zaprzątają moją głowę nawet teraz :) Wojtek, czekam na Twój powrót do treningu!
OdpowiedzUsuń