W weekend 18 Stycznia bieżącego roku miałem przyjemność zagrania wraz z moimi małymi podopiecznym na turnieju w Rzeszowie. Była to ósma edycja "Resovia Winter Cup". Turniej rozgrywany był na olbrzymiej hali w Kielnarowie koło Rzeszowa. Grano systemem 7+1, mecze po 15 minut. Każda z drużyn miała okazję rozegrać przynajmniej 6 spotkań. Patrząc z punktu szkoleniowego turniej ciekawy, bo oprócz dużej ilości grania, plusem również była "gra boiskowa" której chłopcy po blisko dwóch miesiącach bardzo potrzebowali zważając na to że w okresie zimowym gra się na małych halach 4 + bramkarz. Również drużyny uczestniczące w turnieju zapowiadały się bardzo ciekawie ponieważ takie zespoły jak Sandecja Nowy Sącz czy Glinik Gorlice słynną z dobrego szkolenia młodzieży przynajmniej na skalę małopolską. Wszystko zapowiadało się więc bardzo ciekawie. Czy tak było w rzeczywistości???
Nie będę wymieniał z nazw, bo uważam, że nie o to w tym chodzi. Spostrzeżenia są jednak takie że na dziesięć zespołów uczestniczących w turnieju może dwa próbowały rozgrywać piłkę od własnej bramki i konstruować ciekawe akcje z pierwszej piłki. Przykro to mówić, ale większość zespołów grała na "wynik" kopiąc piłkę jak najdalej od swojego pola bramkowego dodatkowo słysząc przy tym od swoich trenerów "Dobrze", "Ekstra", "Tak Jest". Żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał, nie chodzi mi o to, że wszystko trzeba grać od bramki, bo czasem zwyczajnie się nie da, ale niech to zagranie na "Wyjazd" będzie przemyślane, będzie miało kierunek, cel i przede wszystkim nadawcę podania czyli nie byle gdzie, ale do kogoś, w jakimś celu.
Kolejną rzeczą na jaką chciałem zwrócić uwagę są niestety rodzice. W niektórych drużynach zupełnie nie potrzebny był tam trener, ponieważ rodziców zawodników było słychać głośniej niż kogokolwiek innego. "Co ty robisz", "Bez Sensu", "Jak tak można", "wybij". To tylko niektóre sugestie padające z trybun. Najgorszy fakt jest w tym że trenerzy zwyczajnie na to pozwolili w ogóle nie reagując na zachowanie "kibiców".
Ostatnia rzecz, którą chcę podkreślić to gra na wynik. Niestety ciągle trenerzy drużyn młodzieżowych myślą, że są z nich rozliczani jak w dorosłej piłce. Pewnie, że jeśli się wygra trzeba się cieszyć, przecież zwycięstwa są potrzebne, aby dodawały chęci do pracy. Jednak moje osobiste zdanie jest takie, że najgorszą rzeczą jest gra na wynik kosztem jakości gry zespołu. Mówię to na podstawie słów pewnego trenera do którego podszedłem i pochwaliłem jego zespół za grę! Rzeczywiście grali ładnie, widowiskowo, próbowali dużo gry z pierwszej piłki, chcieli zdobywać bramki... no właśnie chcieli do momentu meczu z nami. Chwaląc jego drużynę za grę usłyszałem słowa : " Dziękuje bardzo, teraz nieco zmienimy taktykę ustawimy się z tyłu bo brakuje nam 1 pkt do zwycięstwa w całym turnieju". Taktyka mu się udało zdobył "upragniony" punkt, ale czy powinien być z niego dumny? Turniej pod względem naszej jakości gry uważam za bardzo udany! Chłopcy zdobyli kolejne doświadczenie, zagrali z nowymi drużynami, z którymi nie mieli okazji jeszcze się spotkać i co najważniejsze - jako zespół usłyszeliśmy bardzo dużo pozytywów odnoszących się do naszej gry. Dla mnie jako trenera dziesięciolatków to jest największa nagroda jaką można zdobyć na turniejowych zmaganiach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz